niedziela, 13 lipca 2014

Wojciech Chmielarz „Podpalacz”


Jakoś tak się składa, że każde wakacje zaczynam kryminałami. Po Chłodnym wietrze i Martwej laleczce, które pozostawiły niedosyt, szukałam dalej. W końcu odpaliłam na Kindle Podpalacza, kolejną konkursową zdobycz (tym razem z Virtualo).
Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale okładka Podpalacza nie jest dla mnie zbyt zachęcająca (od razu miałam wizję jakiejś typowo męskiej, wojennej historii). Tylko dzięki temu, że czytałam kilka bardzo pozytywnych recenzji na zaufanych blogach,  nie ominęłam tej pozycji.
Warszawski Ursynów, środek zimy. W domu jednorodzinnym pijany mężczyzna leży na kanapie. W tym samym czasie inny wrzuca przez komin koktajl Mołotowa. Wszystko idzie zgodnie z planem.
Kiedy komisarz Jakub Mortka przyjeżdża na miejsce pożaru, nie chce uwierzyć w podpalacza, nie mówiąc już o koktajlach Mołotowa. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej kiedy okazuje się, że to nie pierwsze takie podpalenie (przy poprzednich nie było ofiar, a właściciele brali winę na siebie więc po co informować policję?), a do tego mężczyzna z kanapy zginął przed wybuchem pożaru. Policja cały czas szuka nowych tropów, ale tak naprawdę drepcze w miejscu, a prasa i „Ci z góry” chcą wyników. A przecież Mortka ma też swoje prywatne problemy z byłą żoną, opieką na dziećmi i wiecznie imprezującymi studentami za ścianą.
Wojciech Chmielarz napisał naprawdę dobry kryminał z zaskakującą puentą. Mamy policjantów, którzy dokładnie sprawdzają każdy trop, nawet taki o którym z góry wiadomo, że prowadzi do nikąd. Mamy bohaterów, którzy mimo tego że początkowo budzą sympatię, jednym zdaniem lub myślą potrafią wszystko zniszczyć i takich, którzy jawią się jako życiowe pierdoły lub gangsterzy, ale ostatecznie okazują się porządnymi i/lub sprawiedliwymi ludźmi.
Podpalacz jest dobrą, wciągającą lekturą. Tak wciągająca, że kiedy czytałam ją w pracy, na chwilę zapominałam gdzie jestem i nie zauważałam, wchodzących do środka ludzi (a drzwi są wielkie, ciężkie i drewniane tak że nie da się ich nie usłyszeć). Zdecydowanie polecam, a sama poluję na drugą część (Farma lalek) i czekam na kolejne.



Wojciech Chmielarz Podpalacz, Wydawnictwo Czarne, s.360

1 komentarz:

  1. Nie słyszałam zarówno o książce jak i autorze, ale Twoja recenzja mnie zachęciła. Rozejrzę się za tą książką...
    Ja bym popracowała trochę nad wyglądem bloga, bo tu tak biednie i smutno...ale to moja sugestywna opinia :)

    http://zapach-stron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń