piątek, 11 lipca 2014

Edward Mogilski „Chłodny wiatr” i „Martwa laleczka”



O Martwej laleczce przeczytałam kiedyś jedną, pełną zachwytu recenzję. Pomyślałam, że brzmi zachęcająco i kiedyś przeczytam. Potem okazało się, że książka została wydana tylko w wersji e-book i stwierdziłam, że chyba odpuszczę (to był okres kiedy już posiadałam Kindle, ale cały czas przekonywałam się do e-czytania).  A kilka dni później wygrałam tego e-booka na Zbrodni w Bibliotece. No i tak czekał jakiś czas na swoją porę na czytniku. Z okazji wydania Chłodnego wiatru, prequela Martwej laleczki, postanowiłam przeczytać je ciągiem.
            Chłodny wiatr zaczyna się jak typowy kryminał z prywatnym detektywem w roli głównej. Adam Zalewski dostaje zlecenie odnalezienia córki starszego mężczyzny, aby ten przed śmiercią mógł się z nią pożegnać. Zalewski, który nie zajmuje się na co dzień takimi sprawami, przyciśnięty brakiem zleceń wyrusza nad morze w poszukiwaniu córki klienta. Resztę fabuły można streścić w dwóch zdaniach bo Chłodny wiatr jest bardziej opowiadankiem niż powieścią. Przy dość dużej czcionce na Kindle zajmuje raptem ok. 90 stron, tak że w pierwszej chwili po przeczytaniu, myślałam że ściągnęłam jakąś próbkę zamiast pełnej książki. W opowiadaniu nie ma ani żadnej intrygi, ani żadnych morderstw, zero napięcia, a sprawa wyjaśnia przy pierwszej podjętej przed Zalewskiego próbie (myślałam, że to dopiero początek i będzie jakiś zwrot akcji a tu był koniec…).
Po takim wstępie pomyślałam, że jeżeli Martwa laleczka jest napisana w podobnym stylu to będzie zawód na całej linii. I że mam wyjątkowego pecha ostatnio do wybieranych książek.
I znowu Adam Zalewski, znowu zlecenie. I tym razem, sprawa jakich wiele – zazdrosna żona chce dowodu, że mąż ją zdradza. A potem żona ginie. Zalewski na własną rękę próbuje znaleźć zabójcę klientki przez co wplątuje siebie i innych w coraz większe kłopoty. Do tego faszeruje się dziwnymi lekami, które zapija alkoholem, nie ogarnia życia i miewa dziwne narkotyczno-alkoholowe sny co wpływa na jego pracę.
Książka ma otwarte zakończenie i kilka nieskończonych wątków, które sugerują że powstanie kolejna część.  A ta, chociaż wybitnym kryminałem nie jest, przez chwilę, pod koniec, zaskoczyła mnie i aż stuknęłam się w głowę, że mogłam jednego czy dwóch faktów nie skojarzyć.
Jeśli ukażą się następne części przygód Zalewskiego i wpadną mi w ręce (tzn. na czytnik) to pewnie kiedyś tam przeczytam. Ale bez wyczekiwania i spiny, miliony lepszych czekają na półkach.



Edward Mogilski Chłodny wiatr i Martwa laleczka, Koobe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz