O Martwej laleczce przeczytałam kiedyś jedną, pełną
zachwytu recenzję. Pomyślałam, że brzmi zachęcająco i kiedyś przeczytam. Potem
okazało się, że książka została wydana tylko w wersji e-book i stwierdziłam, że
chyba odpuszczę (to był okres kiedy już posiadałam Kindle, ale cały czas
przekonywałam się do e-czytania). A kilka dni później wygrałam tego
e-booka na Zbrodni w
Bibliotece. No i
tak czekał jakiś czas na swoją porę na czytniku. Z okazji wydania Chłodnego wiatru, prequela Martwej laleczki, postanowiłam
przeczytać je ciągiem.
Chłodny wiatr zaczyna się jak typowy kryminał z
prywatnym detektywem w roli głównej. Adam Zalewski dostaje zlecenie
odnalezienia córki starszego mężczyzny, aby ten przed śmiercią mógł się z nią
pożegnać. Zalewski, który nie zajmuje się na co dzień takimi sprawami, przyciśnięty
brakiem zleceń wyrusza nad morze w poszukiwaniu córki klienta. Resztę fabuły
można streścić w dwóch zdaniach bo Chłodny
wiatr jest bardziej
opowiadankiem niż powieścią. Przy dość dużej czcionce na Kindle zajmuje raptem
ok. 90 stron, tak że w pierwszej chwili po przeczytaniu, myślałam że ściągnęłam
jakąś próbkę zamiast pełnej książki. W opowiadaniu nie ma ani żadnej intrygi,
ani żadnych morderstw, zero napięcia, a sprawa wyjaśnia przy pierwszej podjętej
przed Zalewskiego próbie (myślałam, że to dopiero początek i będzie jakiś zwrot
akcji a tu był koniec…).
Po
takim wstępie pomyślałam, że jeżeli Martwa
laleczka jest napisana w
podobnym stylu to będzie zawód na całej linii. I że mam wyjątkowego pecha
ostatnio do wybieranych książek.
I
znowu Adam Zalewski, znowu zlecenie. I tym razem, sprawa jakich wiele –
zazdrosna żona chce dowodu, że mąż ją zdradza. A potem żona ginie. Zalewski na
własną rękę próbuje znaleźć zabójcę klientki przez co wplątuje siebie i innych
w coraz większe kłopoty. Do tego faszeruje się dziwnymi lekami, które zapija
alkoholem, nie ogarnia życia i miewa dziwne narkotyczno-alkoholowe sny co
wpływa na jego pracę.
Książka
ma otwarte zakończenie i kilka nieskończonych wątków, które sugerują że
powstanie kolejna część. A ta, chociaż wybitnym kryminałem nie jest,
przez chwilę, pod koniec, zaskoczyła mnie i aż stuknęłam się w głowę, że mogłam
jednego czy dwóch faktów nie skojarzyć.
Jeśli
ukażą się następne części przygód Zalewskiego i wpadną mi w ręce (tzn. na
czytnik) to pewnie kiedyś tam przeczytam. Ale bez wyczekiwania i spiny, miliony
lepszych czekają na półkach.
Edward
Mogilski Chłodny wiatr i Martwa
laleczka, Koobe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz