Z okazji wydania Fartownego pecha, nowej książki Olgi Rudnickiej, pomyślałam, że
czas najwyższy przeczytać jedną z jej wcześniejszych powieści. Jakoś nigdy
wcześniej się nie złożyło.
Marta
jest nauczycielką historii w śremskim liceum. Ma nie do końca jasną przeszłość
(przynajmniej na początku) i tylko jedną przyjaciółkę – Anetę, która uczy
biologii w tej samej szkole. Prowadzi bardzo ustabilizowany tryb życia i po ciężkim
rozwodzie ma awersję do facetów i randek.
Ustabilizowane
życie Marty zakłóca znaleziony w ogrodzie trup mężczyzny. W dodatku sąsiedzi
zalali Anecie mieszkanie i ta chce się wprowadzić do przyjaciółki. Ledwo to
zrobiła, a trupy się rozmnożyły. Żadna z bohaterek nie kwapi się do
powiadamiana policji więc zaczynają się próby ukrycia zwłok.
Na domiar złego w życie
Marty rękami i nogami pcha się Damian, który niedawno zamieszkał po drugiej
stronie ulicy. Jak bohaterki poradzą sobie z niechcianymi lokatorami i
Damianem? Skąd się wziął pierwszy trup i czego szukał u Marty w ogrodzie? Dlaczego
cały czas ktoś czyha na nauczycielki? Aby się tego dowiedzieć warto przeczytać
książkę.
Naprawkę fajny i
sympatyczny to kryminał. Lekko się czyta, czasem śmieszy, a ostateczne
rozwiązanie sprawy powaliło mnie na łopatki (naprawdę, tego się nie
spodziewałam!). Nie jest to książka wybitna, ale lekka i przyjemna, idealna do
podróży albo jako odpoczynek po ciężkim dniu. A jako, że jutro czeka mnie ponad
16-godzinna podróż do Zakopanego (PKP <3) druga część przygód śremskich
nauczycielek pt. Zacisze 13. Powrót nada
się do tego celu idealnie.
Olga Rudnicka Zacisze 13, Wydawnictwo Prószyński i
S-ka, s.263
PS. W związku z zakopiańskim wyjazdem odcinam się od komputera do 4 sierpnia więc nowych recenzji chwilowo nie będzie. Jak będzie z czytaniem zobaczymy bo wyjazd ma miano obozu wędrownego i może nie być siły na inne rozrywki ;)
Olga Rudnicka przede mną, ale mam zamiar jak najszybciej nadrobić zaległości. Czekam tylko aż skończy się przerwa wakacyjna w moje bibliotece. Zakopanego zazdroszczę, choć sama mam do niego zdecydowanie bliżej (jakieś 90 km), ale nigdy nie mam dość :)
OdpowiedzUsuń