Wstyd się
przyznać, ale kiedy wygrałam e-booka „Opowiadania nowojorskie” Henry’ego Jamesa
nie miałam zielonego pojęcia kim jest autor. Zazwyczaj, nawet jeśli się nie
czytało dzieła jakiegoś „klasycznego” autora, to kojarzy się chociaż nazwisko.
Ponieważ nigdy wcześniej o Jamesie nie słyszałam, do głowy mi nie przyszło, że
to klasyka literatury amerykańskiej czy brytyjskiej (bo jak go właściwie
uplasować?). Teraz już wiem. ;)
Ciężka
do przetrawienia przedmowa, którą porzuciłam w połowie, wydaje mi się bardziej
odpowiednia dla osób interesujących się twórczością tego autora niż dla mnie i
pierwszego z nim spotkania. Z nadzieją, którą rozbudził we mnie internetowy
opis książki, przeszłam do opowiadań. Mimo tej przedmowy byłam pozytywnie
nastawiona bo lubię realia przełomu XIX i XX w. (uważam zresztą, że urodziłam
się jakieś 100 lat za późno, lepiej czułabym się w tamtych czasach).
Książka
zawiera tylko 9 opowiadań, ale czytałam ją bardzo długo. Wszystkie opowiadania
zaczynają się dość opornie i o ile w pierwszych szczęściu akcja się rozkręca i
ciekawi, ostatnie trzy były dla mnie strasznie ciężkie (tak bardzo, że w końcu
poddałam się w trakcie czytania ostatniego). Akcja wszystkich opowiadań toczy
się powoli i niespiesznie, wszystkie zawierają bardzo dużo niedopowiedzeń. Mimo
że są dość długie, akcja urywa się jakby w połowie, tak że po każdym czułam
straszny niedosyt. Czytałam, że to jest właśnie wartością literatury Jamesa,
ale… no właśnie „ale”. Czegoś mi było brak.
Myślę,
że dużym błędem z mojej strony było podczytywanie Opowiadań nowojorskich na czytniku w drodze na zajęcia i do
domu. Jest to spokojna literatura, którą trzeba czytać ze skupieniem, w ciszy,
smakując, a nie w biegu (chociaż godzinna podróż Elbląg-Gdańsk biegiem nie jest
;) ) lub przysypiając ze zmęczenia. Kiedyś pewnie do Henry’ego Jamesa wrócę,
ale teraz nie jest jeszcze nas czas.
PS.
W czasie kiedy na czytniku odpalone miałam Opowiadania
nowojorskie, w papierze czytałam m.in. Mapę
czasu Felixa Palmy
(polecam!), w której jednym z bohaterów jest właśnie Henry James (obok Georga
Wellsa i Brama Stokera). Taki fajny zbieg okoliczności :)
Henry James Opowiadania
nowojorskie, W.A.B., s.584
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz