sobota, 19 lipca 2014

Sir Artur Conan Doyle „Pies Baskerville’ów”


Klasyk, którego wstyd nie znać, a który swoje w kolejce musiał odczekać. Z klasykami i z książkami, które każdy znać powinien i które każdy czytał jest ten problem, że nic nowego się już nie powie. Ciężko więc o takich pisać, a na moje nieszczęście przeczytałam ostatnio dwie takie książki i teraz nie mam za bardzo wyboru i możliwości odkładania takiej recenzji na później.
            Historię tego śledztwa poznajemy z perspektywy doktora Watsona. Do Holmesa przychodzi doktor Mortimer, który opowiada mu o śmierci Karola Barkerville’a oraz o legendzie dotyczącej psa czyhającego na członków tej rodziny. Do Londynu przybywa sir Henry, ostatni spadkobierca Baskerville’ów, który decyduje się zamieszkać w rodowym zamczysku. Holmes wysyła doktora Watsona razem z doktorem Mortimerem i baronetem do posiadłości nakazując mu sporządzanie i przekazywanie mu dokładnych raportów z przyszłych wydarzeń i obserwacji, które poczyni. Detektywi niezależnie od siebie rozwiązują zagadkę dość szybko, i tylko pozostaje im na koniec zdobycie dowodów dla swojej tezy.
Intryga wymyślona przez Conan Doyla nie jest zbyt zagmatwana i łatwo dojść do tego o co chodzi i kto jest zamieszany w całą sprawę. We współczesnych powieściach kryminalnych działałoby to na ich niekorzyść, trzeba jednak pamiętać że opowieści o Sherlocku Holmesie powstawały na przełomie XIX i XX w. Oczywiście czas powstania powieści wyczuwalny jest także w sposobie bycia, zachowania i mówienia postaci (co strasznie mi się podoba, bo jak już wspominałam jestem fanką XIX w.). W nowoczesnych kryminałach retro, mimo całej stylizacji, brak jest tej naturalnej znajomości ówczesnych manier i konwenansów i nawet jeśli są zgrabnie napisane to czuć, że czegoś tam brak (wszystko to takie wyuczone).
Opowieści o Sherlocku Holmesie powinien znać każdy, kto lubuje się w powieściach kryminalnych, każdy kto dobrze czuje się w klimacie XIX wieku i każdy kto chce mówić o sobie, że literaturą się interesuje. Mimo, że wydawać się mogą one trochę śmieszne i naiwne (pomimo całej inteligencji głównego bohatera), ja zostaję fanką Conan Doyle’a i na pewno nadrobię pozostałe historie o angielskim detektywie.



                       Sir Artur Conan Doyle Pies Baskerville’ów, wolnelektury.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz