Wzięłam tę książkę z biblioteki pod
wpływem impulsu (bo widziałam w „Książkach”), a potem jakoś nie mogłam zmusić
się do czytania. I głupie to było, bo jak zaczęłam i przebrnęłam przez początek
to nie chciałam jej odkładać Do tego stopnia, że raz, jadąc tramwajem do pracy,
przejechałam swój przystanek żeby doczytać rozdział.
Jesteśmy
w Hiszpanii okresu wojny domowej. Spotykamy tam Juana Castro Pereza, kaprala
pododdziału mulników. Juan cały życie mieszkał w majątku markiza, którego
darzył szacunkiem. Po wybuchu wojny znalazł się jednak po stronie lewicowych
republikanów, dlatego przy pierwszej lepszej okazji przeszedł na stronę frankistów.
Oddzielony od rodziny, pokłócony z najlepszym przyjacielem, Juan marzy o końcu
wojny. Kiedy w lesie napotyka zabłąkaną mulicę, obmyśla plan - postanawia ukryć
Walentynę wśród zwierząt, którymi się opiekuje, a po wojnie zabrać ją do
rodzinnego domu.
Zanim
to jednak nastąpi trzeba tę wojnę przetrwać. A wojna to przecież nie tylko
walki i bitwy. Na jednej z przepustek Juan
z kolegami wybrał się na przyjęcia, na którym poznał Conchi. Relacja z
dziewczyną nie należy jednak do najłatwiejszych. Bohater walczy, więc na dwóch
frontach, tym wojennym, i tym uczuciowym. Jakby tego było mało żołnierz znajduje
się w nieodpowiednim miejscu i czasie i wbrew woli zostaje… bohaterem
narodowym. Tylko, co mu z tego przyszło, gdy wojna się skończyła?
Tytułowa Walentyna,
mulica, pojawia się w tle opisywanych wydarzeń. Jest jednak oczkiem w głowie
naszego bohatera, jedyną stałą rzeczą w wojennej rzeczywistości oraz nadzieją i
szansą na dobre życie po wojnie.
Nie
wiem, na ile to siła sugestii opisu z okładki, ale faktycznie Walentyna kojarzyła mnie się z Przygodami dobrego wojaka Szwejka. Juan,
podobnie jak Szwejk, nie traci humoru, nawet wtedy, gdy znajduje się z sytuacji
bez wyjścia lub gdy źle mu się dzieje. Wojna opisana w powieści jest pełna
absurdalnych (na pewno częściowo prawdziwych) sytuacji, kiedy np. wrogie wojska
po rozegranej bitwie spotykają się na pogaduszkach i w celach handlowych. Sam
bohater okazuje się być takim „chłopkiem-roztropkiem”, który mimo tego, że nie
grzeszy inteligencją, wszędzie się odnajdzie i poradzi sobie w każdej sytuacji.
Walentyna ukazuje wojnę nieheroiczną, w
której brak walk, bohaterów i zwycięstw. Jest to obraz wojny z perspektywy
zwykłego żołnierza, prostego mulnika, którego największym marzeniem jest koniec
wojny. Autorowi udało pokazać ten punkt widzenia z ironią i humorem, jednocześnie
nie zacierając tego, jakie nieszczęścia przynosi wojna, szczególnie domowa,
kiedy walczą ze sobą bracia i przyjaciele.
Juan Eslava Galan Walentyna, Sonia Draga, s. 293.
Mimo, że czas akcji raczej nie zachęca, zdecydowanie sięgnę po tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://czytam-pisze-recenzuje-polecam.blogspot.com ;)