Wiem, wiem. „Nie oceniaj książki po okładce”. Kiedy czasami nie da się przejść obojętnie obok takiej pięknej okładki! Są książki, które chcę przeczytać od pierwszego wejrzenia, niezależnie od gatunku czy fabuły. I Batory był taką książką. I mimo tego, że okładką mnie kupili, odkładałabym tego Batorego na bookwiekiedy, gdyby nie pewien sen. Ci z Was, którzy obserwują profil blogowy na Facebooku (do czego oczywiście zachęcam!) mogą pamiętać ten sen. Otóż przyśniło mi się, że stałam w porcie i machałam do ochroniarza ode mnie z pracy, który odpływał żaglowcem z napisem „Batory”. Podświadomość nie mogła mi chyba dać bardziej oczywistego.
Biorąc do ręki książkę Bożeny Aksamit myślałam, że mam do czynienia z popularnym ostatnio typem literatury popularnonaukowej, która ma w sposób lekki, za pomocą anegdotek, uczyć historii. Patrząc z perspektywy czasu, wcale się sobie nie dziwię. Podtytuł Gwiazdy, skandale i miłość jest przecież bardzo sugestywny. Jakże się pomyli każdy kto ma podobne wyobrażenie! Batory jest bowiem klasyczną biografią. Nie ma tu wyciągania brudów i skandali na siłę, byle tylko zainteresować czytelnika. Dostajemy tutaj 300 stron historii życia najbardziej znanego polskiego statku pasażerskiego, od jego narodzin we Włoszech po śmierć w japońskiej stoczni złomowej.
Zanim jednak Polacy zamówili we włoskich stoczniach dwa transatlantyki, politycy II RP musieli wzbudzić w rodakach miłość do morza i żeglugi, które nie miały w Polsce dużej tradycji. Rozumiem, że takie wprowadzenie było potrzebne, ale moim zdaniem to była najnudniejsza część książki. Ciągle traciłam wątek, w ogóle nie mogłam się wciągnąć i męczyła mnie historia relacji Polski z Bałtykiem. Potem jest już dużo lepiej.
Polacy w okresie międzywojenny ufundowali sobie dwa ogromne statki pasażerskie, które nazwali „Batory” i „Piłsudski” . „Piłsudski” jest tutaj wspominany między wierszami, cała uwaga skupiła się na „Batorym”. Historię „Batorego” można podzielić na trzy okresy.
Początkowo był on luksusowym statkiem kursującym z Gdyni do Nowego Jorku. W tym okresie najwięcej mamy tytułowych gwiazd, miłości i skandali. Dostajemy opisy wnętrz, posiłków i zabaw, które odbywały się na pokładach, a także pasażerów. Jest Melchior Wańkowicz i Arkady Fiedler, Wojciech Kossak, Monika Żeromska i wielu innych. Autorka wykorzystując fragmenty pamiętników, wspomnień i listów opowiada najciekawsze historie i wydarzenia, które miały miejsce podczas rejsów. Nie można w tym miejscu pominąć kapitana statku, Eustachego Borkowskiego, który sam zyskał status gwiazdy.
Zwodowany w 1935 roku statek niedługo pełnił funkcję, dla której został stworzony. Kiedy wybucha II wojna światowa „Batory” zostaje przekształcony w okręt wojenny. Szybko mówi się o nim Lucky Ship. Najpierw unika przejęcia przez Włochów, potem prawie nieuzbrojony pływa bez eskorty, ale zawsze udaje mu ustrzec się przed atakami U-bootów. Na „Batorym” ewakuuje się żołnierzy brytyjskich z Europy na Wyspy, brytyjskie dzieci z Wysp do Australii, a brytyjskie złoto do Stanów Zjednoczonych. Do tej pory nieszczęścia omijają statek.
Od 1947 roku wyremontowany „Batory” na nowo ma kursować na trasie GdyniaNowy Jork. Wydawałoby się, że wszystko wróci do stanu sprzed wojny. Nic z tego. Na pokładzie brakuje kapitana Borkowskiego, który jak nikt umiał zabawiać pasażerów. W załodze pojawia się coraz więcej osób popierających nowy ustrój, a nawet szpiegów. Z każdym kolejnym rejsem do Stanów załoga ma coraz większe trudności z pozyskiwaniem pozwoleń zejścia na ląd. Mimo czarnych chmur, które zawisły nad „Batorym”, do 1969 roku statek jest remontowany i pływa. Już nie do Stanów, ale do Bombaju czy wokół norweskich fiordów. Znowu na podkładzie można spotkać ówczesne polskie gwiazdy. Aż w końcu wraca do Gdyni po raz ostatni, skąd wyrusza na swój śmiertelny rejs do Hongkongu.
Zdecydowanie najprzyjemniej czyta się o przedwojennej historii „Batorego”. Oczywiście skandale i zabawy mają w tym dużą rolę, ale po prostu w tej części czuć klimat tamtego okresu. Lektura drugiej części, tej wojennej nie sprawia już przyjemności, jednak czyta się ją z zainteresowaniem. Okres PRL’u dla „Batorego” jest okresem smutnym, a spomiędzy wydarzeń z historii statku wyłania się beznadzieja ustroju i warunków życia w ówczesnej Polsce. Smutno się to czyta, do samego końca.
Ale! To na co jeszcze muszę zwrócić uwagę to oprawa wizualna. Poza przepiękną okładką, książka ma fantastycznie zrobioną numerację stron. Kiedy zorientowałam się jak to wygląda nie mogłam się nacieszyć z efektu. Do tego na końcu umieszczono przeuroczy plakat reklamowy Muzeum Emigracji w Gdyni. Treść uzupełnia dość sporo zdjęć, zarówno samego statku, pasażerów, jak i innych statków, które wiążą się z historii transatlantyku. Trochę mało mi było zdjęć wnętrz z okresu międzywojennego, ale podejrzewam, że takie fotografie mogą po prostu nie istnieć.
Nie powiedziałabym, że lektura Batorego, jest lekturą lekką i przyjemną. Są fragmenty gdzie człowiek się zmęczy, ale są też takie gdzie można się uśmiechnąć lub zasmucić. Przede wszystkim Batory jest ogromną dawką wiedzy o jednym z tych aspektów historii, z których możemy być dumni. Szkoda, że mam wrażenie, że szybko nie będziemy mieli czegoś co powtórzy sukces „Batorego”.
Bożena Aksamit Batory. Gwiazdy, skandale i miłość na transatlantyku, Wydawnictwo Agora, s. 320.
Też mnie ta okładka kusiła w księgarni, przepiękna.
OdpowiedzUsuńW dokumencie o polskim designie fajnie mówią o Batorym - że nasze statki technologicznie nie dorównywały transatlantykom bogatszych krajów, dlatego postawiono na luksus i fantastyczny design, żeby oko podróżników cieszyć :)
Planuję złapać tę książkę na WTK w ten czwartek! Dzięki za recenzję :D
OdpowiedzUsuń