poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Janusz Leon Wiśniewski "Zespoły napięć"


O tym, jakie mam zaległości w pisaniu recenzji niech świadczy fakt, że opowiadania czytam tylko w czasie roku akademickiego kiedy mam nawał roboty i ciężko wyrwać dłuższą chwilę na czytanie, a latem wybieram raczej dłuższe formy. Dzisiaj opowiem Wam coś o tomiku opowiadań Janusza Wiśniewskiego Zespoły napięć. Wiśniewskiego pokochałam za S@motność w sieci  i postanowiłam, że będę czytać wszystko co wychodzi spod jego pióra. Co prawda, od tamtej pory nic nawet nie było blisko poziomu S@motności, ale cały czas próbuję.
Zespoły napięć to 7 opowiadań. Minęło już kilka miesięcy od czasu kiedy przeczytałam ten zbiór. Kiedy dzisiaj zastanawiam się o czym właściwie były te opowiadania okazało się, że pamiętam treść jednego. JEDNEGO. „Nocy poślubnej”, która opowiada o Magdzie Goebells i ostatnim dniu jej życia, tuż przed tym jak zabiła własne dzieci i popełniła samobójstwo. Poza tym było coś o śmierci, chorobie, miłości. Jak zwykle o kobietach i ich uczuciach.
            Wiśniewski sili się na poetykę. Krótkie zdania, niedopowiedzenia. Jakoś nie przekonuje mnie to w jego wydaniu. Z każdą kolejną przeczytaną książką Wiśniewskiego zastanawiam się czy to on się skończył czy ja wyrosłam. Ale pewnie będę dalej czytać i sprawdzać. Może w końcu napisze coś co będzie mogło konkurować z jego debiutem. A może nie i w końcu dam sobie z nim spokój? W końcu jest tyle innych książek…

Janusz Leon Wiśniewski Zespoły napięć, Prószyński i Ska, s.156

1 komentarz:

  1. Mam bardzo podobne refleksje po spotkaniach z twórczością Janusza Leona Wiśniewskiego. Choć przyznaję, że akurat "Zespoły napięć" wspominam bardzo dobrze. Choć nie wszystkie opowiadania zapadły mi w pamięć i nie wszystkie pozostawiały po sobie dobre wrażenie, to na pewno było ich kilka. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń