Niektóre
postacie weszły na stałe do popkultury. Czasami nawet nie wiemy skąd one się
wzięły, co było pierwowzorem. O tym, jak
bardzo historie, które znamy różnią się od swoich pierwowzorów przekonałam się
czytając Frankensteina Mary
Wollstonecraft Shelley.
No dobra, kto z Was nigdy nie myślał, że to ten pan jest
Frankensteinem? (źródło)
|
Historię doktora Frankensteina poznajemy
kiedy on sam jest u kresu życia. Chory i wyczerpany został odnaleziony i
przygarnięty przez ekipę badawczą bieguna północnego. Czując, że niewiele czasu
mu pozostało opowiada o swoim życiu kapitanowi Waltonowi, który z kolei
przekazuje wszystko w listach swojej siostrze (i nam). W pewnym momencie
dochodzimy do tego, że mamy historię w historii w historii i zapominamy, że
właściwie narratorem nie jest potwór czy doktor, a kapitan i możemy się zdziwić
gdy przerywa on opowieść swoim komentarzem ;)
No dobra, to
właściwie jak to było z tym Frankensteinem? Mamy młodego chłopaka, który
wyjeżdża na studia, gdzie z fascynacją odkrywa nowoczesną biologię i medycynę.
Trochę wysiłku i szybko staje się prymusem, przyćmiewając nawet swoich
nauczycieli. Z tej fascynacji i intensywnych studiów rodzi się w jego głowie
myśl, że wie co jest źródłem życia. I oczywiście postanawia zweryfikować tę
myśl. Pracuje się dniami i nocami tworząc. Niestety, o ile biologicznie udało
mu się stworzyć funkcjonujący organizm zawiodła powłoka zewnętrzna. Do tego
stopnia, że doktor sam przestraszył się swojego dzieła i zamknął je w
warsztacie. Stwór ucieka, Frankenstein liczy na to, że maszkara przepadła. A
potem zaczynają się dziać wokół niego liczne nieszczęścia. I tak zaczyna się pogoń
doktora za jego dzieckiem, która kończy się na biegunie północnym, w momencie w
którym poznajemy całą historię.
Według opisu z okładki treścią
Frankensteina jest triumf nauki i tragedia duchowa uczonego, który nie daje
sobie rady ze swoim odkryciem. Może i tak, ale dla mnie ta powieść pokazuje, że
nie ma ludzi z natury złych lub dobrych, że to, jacy jesteśmy nie wynika z
naszego pochodzenia czy wyglądu. Kształtuje nas życie, to jak traktują nas
inni, nasi bliscy, ale też obcy ludzie, to jakie książki czytamy. Bo gdyby Wiktor
na samym początku zachował się inaczej wobec swojego dzieła, cała historia
mogłaby potoczyć się inaczej.
Frankenstein
jest typową powieścią romantyczną. Mając podstawową wiedzę dotyczącą literatury
tego okresu nie da się tego nie zauważyć. Rozciągnięte na kilka długaśnych
akapitów wywody o tym, jak bardzo doktor Frankenstein/jego potwór jest nieszczęśliwy
przywodziły mi na myśl Cierpienia młodego
Wertera (i nie jest to miłe wspomnienie!). Oczywiście nie mogło też
zabraknąć kompatybilności nastrojów bohatera z przyrodą i bardzo dokładnych
opisów tejże.
Lubię od czasu do
czasu sięgnąć po książki należące do klasyki, tym bardziej jeśli są to historie
niby znane, ale nieznane. Romantyzm to może nie jest moja ulubiona epoka w
literaturze, ale mimo to lektura Frankensteina
sprawiła mi przyjemność. Wystarczy odrobina samozaparcia żeby przebrnąć
przez opisy przyrody i uczuć targających bohaterami, a spomiędzy nich wyłoni
się ciekawa i zmuszająca do myślenia historia.
PS. Jeśli ktoś jest przekonany, że potwór
ma na imię Igor, to też czeka go rozczarowanie. W książce ani razu nie pojawia
się takie imię, a potwór jest po prostu potworem/czartem/maszkarą ;)
Mary Wollstonecraft Shelley Frankenstein, Wydawnictwo Poznańskie, s.
220
PPS. Stwierdziłam, że chyba jednak daruję sobie przegląd nowości bo zaraz się okaże, że to będą najczęściej pojawiające się posty. A to byłoby słabe. Więc marcowych nowości nie będzie. Kwietniowych pewnie też nie. A potem się zobaczy jak z regularnością innych tekstów ;)
Tę książkę mam w planach ;) Mi akurat "Cierpienia młodego Wertera" się podobały (chyba jestem jedyna!), więc powinnam przyjąć tę książkę całkiem dobrze!
OdpowiedzUsuńNie jesteś jedyna, moja przyjaciółka też była zachwycona Werterem (btw. to była chyba jedyna lektura, która przeczytała :D)
Usuń"Frankenstein" to klasyk, który muszę w końcu przeczytać :D
OdpowiedzUsuńhttps://niekulturalnakulturalnie.wordpress.com/