Kolorowa okładka tej książki
zdecydowanie wyróżniała się spośród innych wrzuconych do kosza z tanią książką.
Cena bardziej niż korzystna i jeszcze to, że opowiada o miłości księgarza do kobiety, która regularnie kradnie
książki w jego sklepie. No i wzięłam, bo chyba lepiej nie może się
zapowiadać?
Początek
jest dokładnie taki, jakiego możemy się spodziewać. Główny bohater, współwłaściciel
księgarni zauważa młodą dziewczynę, która kradnie książki. Zdarzyło się to raz,
drugi, aż w końcu zafascynowany postanowił ją złapać na gorącym uczynku. Od
tego momentu Ana Severina nie chciała go opuścić. Kiedy przestała przychodzić
do sklepu księgarz szukał jej na ulicy. Dowiedział się, w którym hotelu mieszka
dziewczyna i że towarzyszy jej starszy mężczyzna. Ana zafascynowała go tak
bardzo, że robił rzeczy, na które nigdy by się nie zdecydował, a ona cały czas
wymykała się i znikała w dziwnych okolicznościach. Aż w końcu pojawiła się,
myślał na stałe. Czy na pewno?
Nie spodziewałam się
kryminału ani romansu, mimo że takie wnioski można wysnuć po zapoznaniu się z
blurbem. Czułam, że to będzie coś trudniejszego, ambitniejszego, z wyższej
półki. Powieść Rosy jest pełna niedopowiedzeń, zostawia nas z głową pełną pytań
bez odpowiedzi. Ma to pewnie jakiś urok, ale ja wolałabym wiedzieć.
Może gdybym jeszcze
zapałała sympatią do któregoś z bohaterów to przyjęłabym ten brak odpowiedzi. A
tu Ana Severina była dla mnie rozpieszczoną dziewczyną, która sama nie wie,
czego chce, księgarz pod wpływem uczuć, których sam nie był pewien, postępował
nieracjonalnie (rzekłabym nawet głupio), a dziadek… cholera jedna wie, o co
właściwie chodziło z tym całym dziadkiem.
Było kilka
fragmentów, cytatów, które mnie ujęły. Całość jednak odbieram średnio, chociaż
wiem, że niejeden czytelnik będzie zachwycony.
Rodrigo Rey Rosa Severina, Wielka Litera s.128.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz