wtorek, 9 września 2014

Izabela Szolc „Żona rzeźnika”


Ciężka sprawa z tą książką. Przeczytałam o niej na jakimś blogu, ale za nic nie mogę skojarzyć na którym. Najpierw zainteresowała mnie okładka (dobrze, że coraz więcej książek w Polsce ma takie ciekawe graficznie okładki), następnie zaciekawił temat kanibala Karla Denke. Kanibalizm, temat jakkolwiek kontrowersyjny i obrzydliwy, za sprawą książek, filmów i (bardzo dobrego) serialu o Hannibalu Lecterze wszedł na salony kultury i w ogóle tam nie dziwi. Jednak, w przeciwieństwie do Hannibala, Karl Denke jest postacią autentyczną, która żyła na przełomie XIX i XX w. w Münsterbergu (ob. Ziębice), zabijała bezdomnych mężczyzn i przerabiała ich na konserwy, mydło, sznurówki i pasy (nic nie mogło się zmarnować). Więcej możecie przeczytać o nim na Wikipedii.
Książkę czytało mi się dość ciężko. Myślałam „200 stron, co to jest? Chwila moment i będzie przeczytane.”. Okazało się, że szło mi powoli i zajęło 4 dni. Narracja jest przerywana, przeskakuje w miejscach i czasie, czasami dotyczy przeszłości innych postaci (Karla, kaleki Voigta).
Znowu będę mówić o Hannibalu, ale wydaje mi się, że ciężko nie robić takiego porównania. Nie ma tu tej elegancji, wysmakowania, która jest tak bardzo charakterystyczna dla Lectera, Karl Denke jest prostym rzeźnikiem, niezbyt wykształconym, niezauważanym przez ojca, nienawidzonym przez rodzeństwo. Z ludziny nie robi wyszukanych dań, zamyka je w konserwach, moczy w zwyczajnych marynatach. A jednak sposób przedstawienia powoduje, że Karl podobnie jak Hannibal nie wzbudza naszej niechęci, nie budzi odrazy. Dlaczego? Jutta go broni, Jutta go przedstawia, opowiada tak jakby to co robili było normalne. A my takie tłumaczenie przyjmujemy, dopóki nie przypomnimy sobie, że to było NAPRAWDĘ.

PS. Jeżeli ktoś jeszcze nie oglądał serialowego Hannibala, gorąco polecam. Jeden z najlepszych aktualnie trwających seriali i jednocześnie mój ulubiony.


Izabela Szolc Żona rzeźnika, Wydawnictwo Amea, s.209

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz