poniedziałek, 17 października 2016

Christopher Isherwood "Samotny mężczyzna"


To będzie wpis z serii tych raczej krótkich. Samotny mężczyzna to moja lektura z sierpnia lub września (hm.... zeszłego roku. ale wpis pisałam daaawno temu, tylko zdjęcie mi wcięło więc wiecie :D). I szczerze mówiąc niewiele z niej pamiętałam. Kiedy wzięłam tę książkę do ręki i próbowałam sobie przypomnieć jakieś szczegóły z jej treści okazało się, że jest to zadanie z tych nie-do-wykonania. Właściwie to przez chwilę zastanawiałam się czy ja w ogóle skończyłam tę książkę. Otwieram ostatnią stronę i czytam. Aaaaa, faktycznie, coś świta, czyli jednak skończyłam.

Czyli tak. Mamy Georga, nauczyciela akademickiego, homoseksualistę. Mamy Jima, który właściwie nie żyje, ale był wielką miłością Georga więc właściwie jest obecny na każdej stronie książki. Jest jeszcze ich przyjaciółka, trochę zwariowana i nieogarniająca życia Charlotte. Akcji brak, to nie ten typ książki. Jest raczej smutno i refleksyjnie.

No dobra, to myślę dalej. I dochodzę do wniosku, że wszystko co mam w głowie to obrazy z filmu, który został nakręcony na podstawie powieści Isherwooda. Film widziałam dobrych kilka lat temu, ale wywarł na mnie dużo większe wrażenie niż książka. Colin Firth wydaje mi się idealnym Georgem. Nie najmłodszy, ale przystojny, dobrze ubrany, wykształcony i inteligentny. Charlotte ma dla mnie twarz Julianne Moore z tym dziwnym filmowym tapirem.

Naciskam „no myśl, musi być coś więcej!”. I co? Widzę tylko tę scenę, kiedy bohaterowie siedzą na kanapie, piją whisky i rozmawiają. O życiu, śmierci, miłości, samotności. I o Jimie. I nic więcej w głowie nie mam.

Moje koleżanki nie raz zachwycały się Samotnym mężczyzną. Że taka piękna, wzruszająca, że przeczytałyby raz jeszcze. W opiniach internetowych też widzę same ochy i achy. No przykro mi, ale nie trafił do mnie ten mężczyzna. Może nie ten moment w życiu, może tylko nie moja wrażliwość.

Christopher Isherwood Samotny mężczyzna, Zwierciadło, s.190.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz