poniedziałek, 20 lutego 2017

Remigiusz Mróz "W cieniu prawa"


Jakieś dwa lata temu Polskę ogarnęła nieprzemijająca mrozomania. Naprawdę ciężko znaleźć kogoś, kto o Mrozie nie słyszał albo kogoś kto był niezadowolony z lektury jego licznych powieści (chociaż znam takie przypadki!). Broniłam się długo, czekałam aż ten szał przeminie,  ale w końcu, skuszona akcją CzytamPL przeczytałam Kasację, a moją pierwszą lekturą w 2017 roku było Zaginięcie. W międzyczasie, dzięki Allegro i Legimi nabyłam W cieniu prawa. I pewnie do tej pory bym go nie ruszyła, gdyby nie moja poranne gapiostwo. Wychodząc na tramwaj złapałam aktualnie czytaną książkę, ale nie przyuważyłam że zostało tam tylko kilkanaście stron. I tak, zanim tramwaj przyjechał, nie miałam już co czytać. Legimi przyszło więc z ratunkiem.

No więc spodziewałam się czegoś całkiem innego. Dobrych kilka książek temu przestałam czytać opisy nowych tytułów Mroza, dlatego kiedy okazało się, że akcja toczy się w 1909 roku byłam mile zaskoczona. Nie jest tajemnicą, że bardzo lubię powieści historyczne i kryminały retro więc liczyłam na dobrą zabawę.

Historia przedstawia się mniej więcej następująco. W rezydencji Reignerów ginie dziedzic rodu. Oskarżonym od razu zostaje Eryk Landecki, który tego dnia zaczął tam pracować jako czyściubut. Eryk od początku wie, że ktoś chce go wrobić w zabójstwo, ale nie rozumie kto i dlaczego. Wydaje się, że wszyscy postawili na niego i sprawa jest przegrana. Okazało się jednak, że w Reichsentalu jest jedna osoba, której zależy na sprawiedliwości. Sophie Mälander, narzeczona młodszego z Reignerów, postanowiła bronić niewinnego w jej przeświadczeniu chłopaka. Ściągnęła w tym celu do Galicji swojego dawnego przyjaciela - prawnika, sama także zaangażowała się w śledztwo. Nie powiem Wam oczywiście, jak potoczą się losy Eryka, jego nowej przyjaciółki i prawnika, zdradzę jednak, że sprawa śmierci Julisa to dopiero początek.

Można powiedzieć, że książka ma dwie części. Pierwsza dotyczy opisanej powyżej sprawy Eryka, próby jego uwolnienia i dowiedzenia się kto i dlaczego chce wrobić chłopaka. W drugiej części bohaterowie dążą do zemsty i stają w obliczu jej konsekwencji. Wyraźnie widać przeskok między tymi częściami i mimo, że ostatecznie łączą się w jedną powieść, miałam wrażenie, jakby to były dwie osobne historie połączone ze sobą później.

Jak to u Mroza, czytało mi się tą powieść dobrze i szybko. Szczególnie pierwszą część, kiedy chciałam się dowiedzieć kto i za co uwziął się na młodego czyścibuta. Potem było już mniej tajemniczo i emocjonująco, a główny plot twist nie był trudny do odgadnięcia. Może to problem tego, że część pierwsza to typowy kryminał, do jakiego autor nas przyzwyczaił, a część druga miała być bardziej sagą rodziny co chyba nie do końca się sprawdziło. Przy czym, to nie tak, że przez to straciłam przyjemność z czytania. Doczytałam do końca, mimo że obyło się bez tego „wooooow” na zamknięciu, z którego Mróz jest już znany.

No i jeszcze na koniec, coś czego nie mogę przeżyć, w kontekście szerszym niż tylko ta książka. Coś co mnie mierziło do tego stopnia, że potem czytając Zaginięcie zwracałam na to uwagę. Mróz na problem z bąkaniem! Wiecie, bąkać oznacza powiedzieć coś krótko, cicho i niepewnie. A u Mroza wszyscy bąkają i odbąkują! Tacy Reignerowie na przykład, ostatnie co można o nich powiedzieć to to, że są potulni, dyskutując ze sobą bąkają! Chyłka opieprzając Zordona bąka! Ja rozumiem, synonimy, nie mogą wszyscy mówić czy odpowiadać, ale bąkanie naprawdę tutaj nie pasuje jako zamiennik! Ale więcej o bąkaniu, na konkretnych przykładach będzie przy Zaginięciu.


Remigiusz Mróz W cieniu prawa, Czwarta Strona, s.536

2 komentarze:

  1. Czeka w kolejce tak jak i reszta powieści Mroza. Najpierw jednak pierwszeństwo ma Kasacja
    A z tym bąkaniem coś jest! Bo też to zauważyłam w jego innych książkach

    Zostaję na dłużej, obserwuję i uwielbiam nazwę twojego bloga <3

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężko się z Tobą nie zgodzić, o Mrozie słyszy się dużo. To dość interesujące, że tak młody autor ma już w swoim dorobku wiele książek i, patrząc po ocenach na LC, jest dobrym pisarzem. Niestety, recenzje nie zachęcają do sięgnięcia akurat po "W cieniu prawa", natomiast przeczytałam Twoją inną recenzję książki Mroza ("Kasacja") i tam sprawa wygląda zgoła inaczej. Rozbawił mnie ostatni akapit! Faktycznie, bąknięcia powinny się pojawiać w dialogach znaaacznie rzadziej.

    Pozwoliłam sobie także skomentować jeden z poprzednich wpisów, a na ten moment pozdrawiam :)
    Czytanie nie boli

    OdpowiedzUsuń