Wpadłam ostatnio na szybko do biblioteki bo w Kindle padała mi bateria, a miałam w perspektywie kilkugodzinne okienko. Od razu rzuciła mi się w oczy okładka tej książeczki, wiedziałam też, że gdzieś o niej czytałam. A że ostatnio łatwiej jest mi czytać krótkie opowiadania, to wzięłam i teraz mam problem. Przeczytałam ją ponad miesiąc temu i do tej pory nie za bardzo wiem co napisać.
Dolce Vita to zbiór 15 opowiadań, które
łączy miejsce akcji – Rzym. Niektóre z nich są tak realistyczne (chociaż
czasami absurdalnie śmieszne), że spokojnie można uwierzyć, że autor opisał
sytuacje, których był świadkiem (Śmierć cyrkowca, Awizo czy Szwedzki gil na Fori Imperiali). Inne są dziwne, fantastyczne,
nierealne (Sztaby i gwiazdy, Szklane domy).
Jak to ze zbiorami
opowiadań bywa, jedne teksty mi się podobały, inne nie. Chyba bardziej
przypadły mi do gustu, te realistyczne, ale nie jestem pewna czy któreś
zapadnie mi głęboko w pamięć. Nawet teraz żeby przypomnieć sobie o czym były
poszczególne teksty, nie wystarczy mi tytuł, muszę rzucić okiem na pierwszą
stronę. Chyba tylko dwa umiem przypomnieć sobie bez problemu. Jedno – o mężczyźnie
tworzącym dzieła sztuki, które jest chyba moim ulubionym z tego tomu, drugi o
dzieciach w różnych kształtach, które było po postu najdziwniejsze.
Spodziewałam się, że
Rzym będzie nie tylko tłem, ale będzie bohaterem opowiadań. Szczerze mówiąc
nijak nie widzę tej czułości, z którą podobno oprowadza nas po włoskim mieście
autor (według Michała Rusinka na okładce). Widzę ogromną wyobraźnię autora i
pewną… melancholię?, która z nich bije. Jednak nie na tyle aby śmiać się i
wzruszać, jak czyniła to Wisława Szyborska.
Jarosław Mikołajewski Dolce Vita, Agora, s.142
Ostatnio Rzym ciągle do mnie wraca i chyba ze zwykłej ciekawości chętnie sięgnęłabym po tego typu zbiór opowiadań.
OdpowiedzUsuńCzasem czytam opowiadania
OdpowiedzUsuń