Dzisiaj miałam ostatnie starcie z książką Marii Szypowskiej "Jan Matejko wszystkim znany". Czytałam ją na zajęcia z warsztatu historyka sztuki, aby omówić warsztat i metodologię autorki. Nie miałam w planach o nic niej pisać, ale ostatecznie nie jest to pozycja naukowa i nie mogę przemilczeć tego koszmarka, który męczył mnie przez ostatni miesiąc. Dawno się tak nie zmęczyłam jakąś książką. Podczytywałam ją ponad miesiąc, a i tak przebrnęłam tylko przez połowę. Zdecydowaną większość książki zajmują cytaty powyciągane z innych opracowań o Matejce, skumulowane niejednokrotnie po kilkanaście, jeden za drugim. Cytaty uzupełniają komentarze w stylu:
"Tylko ten, kto ma w oczach cudowne, olśniewające, płynne serpentyny dróg Beskidu Sądeckiego, zrozumieć może pozornie nieprawdopodobny opis dopędzania bryczki, która już daleko odjechała. Jan, podobny do ciemnego ptaka, zbiegał w dół po zielonych spadzistościach łąki, po złotej stromiźnie pola, aby dopaść, dopędzić, dogonić, wyprzedzić nadjeżdżającą w tumanie pyłu bryczkę." - str. 129
"A bibiszcze było jak Barbakan." - str. 76
"Jego dokonania malarskie stały się w losie ojczystym nie garścią ulotnego piasku, ale "wielkim kamieniem", takim, jaki wielki dawne kładły w fundamenty i mury aby im nadać moc niewzruszoną." - str.103
"Oczywiście, że pisali prawdę! Tylko prawdę niepełną. Życie Matejki z Teodorą nie było nieustannym piekłem - ale nieustannym przerzucaniem się z piekła do nieba najwyższych uniesień. Nigdy nie była to szara zwyczajność (nawet wśród pieluch, kleików, leków)..." - s.138
Zdjęcie ukazujące ile cytatów tego typu zaznaczyłam w przeczytanej połowie książki. A wybierałam tylko to co ciekawsze.
Przez 250 stron, które zmęczyłam, Matejko cały czas nazywany jest Jasiem, nawet wtedy kiedy ma już żonę i 4 dzieci, a jego żona do końca życia pozostanie w mojej świadomości Teodorą-Dorą-Teosią-Osią. Do tego ogromna liczba postaci, które za każdym razem występują zapisane inaczej - raz pod nazwiskiem, innym razem imieniem lub przezwiskiem, tak że ciężko się połapać kto jest kim.
Najgorszy jest chyba jednak brak krytycyzmu źródeł i wybór takich cytatów, które potwierdzają tezy autorki (pozostałe są pomijane milczeniem, albo dyskredytowane). Matejko ma być niezrozumianym przez społeczeństwo swoich czasów i prześladowanym przez arystokrację (i nie tylko), cierpiącym notoryczną biedę wielkim malarzem i wizjonerem. Szypowska wielokrotnie wykazała się brakiem wiedzy historycznej (dokładniejsze informacje można znaleźć w artykule Henryka Słoczyńskiego "Matejko i galicyjska mafia" w Biuletynie Historii Sztuki z 1985 roku).
Jeżeli ktoś z Was będzie miał ochotę na zapoznanie się z biografią Jana Matejki, Marię Szypowską zdecydowanie odradzam. Podejrzewam również, że pozostałe jej książki z serii Ludzie żywi (o Asnyku i Konopnickiej) będą na podobnym poziomie. Co ciekawe, książka o Matejce doczekała się co najmniej 4 wydań, podobnie jak ta o Konopnickiej...
Maria Szypowska Jan Matejko wszystkim znany, Państwowy Instytut Wydawniczy 1976, s.459
A juz myślałam, że zyskałam kolejne "Must have"... A szkoda, bo Matejkę uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ^^
A juz myślałam, że zyskałam kolejne "Must have"... A szkoda, bo Matejkę uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ^^