Póki pisałam pracę
magisterską umiałam się zmotywować do napisania czegoś na blog. Myślałam, że jak
już skończę ją pisać to będę miała więcej czasu i łatwiej będzie mi pisać.
Okazało się wręcz przeciwnie. Kiedy napisałam pracę, opadła cała motywacja
do czegokolwiek. Najchętniej po powrocie z pracy zawijam się w kocyk, siadam
przed telewizorem i oglądam seriale. Książki oczywiście też czytam, chociaż
głównie w drodze do pracy i z powrotem. 8 lub 9 godzin pracy umysłowej przy komputerze
jest na tyle męczące, że czytanie wieczorem często jest zbyt wymagające.
Wygląda na to, że rok zakończę wielkimi zaległościami blogowymi i nie dobiję do
52 przeczytanych książek. Ale szczerze mówiąc, trochę przestałam o tym myśleć i
się przejmować ;)
***
Tekst o tej książce zaczynałam
co najmniej 3 razy. Raz nawet udało mi się napisać dwa akapity, ale book jeden wie, gdzie ten tekst mi się
zapodział. I strasznie żałuję, bo miałam wtedy dobry dzień i polot, a pisząc
przypomniałam sobie dlaczego ta książka tak mi się podobała. A teraz muszę zaczynać od nowa i nie wiem czy dobrze mi wyjdzie. Mowa będzie oczywiście o Klątwie Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.
Klątwa jest
pierwszym tomem serii Fortuna i
namiętności. Czytałam ją w wakacje (ekhm…) i bardzo się ucieszyłam kiedy
jesienią ukazał się drugi tom. Akcja powieści jest osadzona w XVIII wieku na
Litwie, a w tle pojawia się sytuacji Rzeczpospolitej i problem wyboru nowego
króla. Książka idealnie wpisuje się więc w bardzo przeze mnie lubiany nurt
powieści historycznej, ale takiej, gdzie omija się królewskie dwory, wielkie
bitwy i międzynarodowe intrygi, a raczej skupia się na jakimś małym, lokalnym
konflikcie i tym, jak polityka państwa wpływa na odległą od stolicy prowincję.
Historia zaczyna się od tytułowej
klątwy, którą tuż przed śmiercią, rzuca skazana za czary dziewczyna. Klątwa objęła
kata, miasteczko i rodzinę kasztelana Jandźwiłła, który doprowadził do skazania
dziewczyny. Początkowo wydaje się, że ostatecznie nic się nie dzieje.
Kasztelanka Cecylia wychodzi za mąż, jej brat Jan na weselu spotyka swoją
miłość z dzieciństwa, wdowę po mieczniku Zofię i ma nadzieję na pozytywnie
przyjęte przez nią swaty. I nagle, wszystko sypie się jak domek z kart. Umiera
król, a wśród społeczności powstają dwa stronnictwa popierające kandydata
Saskiego i Polaka z krwi i kości. Do Zofii zaczyna smalić cholewki podstarości,
kasztelanic szamoce się między miłością, a poczuciem obowiązku i oddaniem
rodzinie, Cecylia i jej mąż zrzucają maski i pokazują swoje prawdziwe, dalekie
od idealnego oblicze.
Czytając opinie innych
czytelników wielokrotnie spotkałam się z zestawieniem Klątwy z dziełami Sienkiewicza. Szczerze mówiąc nie wiem skąd te
porównania. Poza okresem i miejscem akcji powieść Małgorzaty
Gutowskiej-Adamczyk nie ma nic wspólnego z Trylogią. Jeżeli miałabym wskazać jednego,
najbardziej znienawidzonego przeze mnie autora lektur, którego żadnej książki
nie byłam w stanie skończyć, bez wahania podałabym Sienkiewicza (serio, tylko Latarnik mnie nie pokonał, nawet W pustyni i w puszczy było dla mnie
traumą). Dla porównania Klątwę czytałam
z zapartym tchem, ani razu nie pomyślałam o tym, że opisy są długie i nudne,
język zbyt trudny, a historia skomplikowana i ciężka do ogarnięcia. Akcja Klątwy jest wartka, dużo się dzieje i
mimo skomplikowanych zagadnień z historii, które porusza trudno byłoby się
pogubić.
Czytając Klątwę trafiamy w środek świata, w
którym polska szlachta zapatrzona w swoje przywileje i władzę, bezmyślnie
korzysta z prawa veta i zrobi wszystko by mieć jeszcze więcej swobód. Dobro
ojczyzny schodzi tutaj na drugi plan, ważniejsze jest to, co można zyskać dla
siebie. Autorka bardzo dobrze ukazała skomplikowaną sytuację polityczną
Rzeczpospolitej przełomu XVII i XVIII wieku i to, jak wpływała ona na życie
ówczesnej szlachty. Bardzo podobało mi się, to że poza tymi ważnymi
wydarzeniami, które miały miejsce w dalekiej Warszawie, autorka położyła nacisk
na wydarzenia lokalne, kłótnie między właścicielami zamków, ich zależności,
opis życia w folwarku czy zbójeckiej jaskini. Oczywiście w całą historię został
też wpleciony wątek miłosny, który jednak nie dominuje, a łączy się i przeplata
z innymi wydarzeniami.
Trzeba jeszcze zauważyć mocno
zarysowane postaci kobiece. Dominująca,
głośna Cecylia i cicha, spokojna Zofia są siłą tej powieści. Do tego stopnia,
że w wielu recenzjach, w ogóle nie znalazłam informacji o podstarościm i
kasztelanicu. Mimo to, mi najbardziej przypadł do gustu Kacper Hadziewicz, podstarości-awanturnik,
który niejedno ma za uszami. Szczerze mówiąc, mam trochę za złe autorce, że
pokierowała tę postać w taką stronę i mam nadzieję, że w drugim tomie odzyska
trochę charakteru.
Te kilka dni, które
spędziłam na Litwie razem z miecznikową, podstarościm, kasztelanką i jej bratem
sprawiły mi ogromną przyjemność i dostarczyły świetnej rozrywki. Z całego serca polecam tę powieść, a sama czekam
niecierpliwie w bibliotecznej kolejce po tom drugi.
PS. Kiedy przeczytałam, że jest
on jednocześnie ostatnim, strasznie się zasmuciłam, gdyż byłam przekonana, że
to będzie trylogia!
Małgorzata Gutowska-Adamczyk Fortuna i namiętności. Klątwa, Wydawnictwa Nasza Księgarnia, s. 464.