Kiedy dostałam propozycję
przeczytania książki Piasek Raszida
trochę się wahałam. Zastanawiałam się czy nie będzie… zbyt młodzieżowa. W końcu
doszłam do wniosku, że jestem w stanie zaryzykować. Musiałam przecież sprawdzić,
co to za uniwersum, w którym Bibliotekarze są niebezpieczną i kontrolującą
świat organizacją!
Chłopiec, sierota z niezwykłymi
zdolnościami. Mieszka u zwykłych ludzi, ale pochodzi z innego, magicznego
świata, o czym dowiaduje się w urodziny (no, powiedzmy). Do tego za przyjaciół
ma staruszka i wielkoluda. Na pewno pierwszy raz słyszycie tę historię… ;)
Wbrew pozorom Alcatraz
Smedry niewiele ma wspólnego z Harrym Potterem. Główną cechą, która definiuje
naszego bohatera jest wyjątkowy talent do psucia wszystkiego, czego się
dotknie. W trzynaste urodziny chłopiec otrzymuje dziwną przesyłkę – spadek po
rodzicach, który składa się z pomiętej kartki z bazgrołami i woreczka z
piaskiem. Zaraz potem piasek ginie, a w progu domu Alcatraza pojawia się
ekscentryczny staruszek, który twierdzi, że jest jego dziadkiem, Alcaraz jest
Okulatorem, a piasek ze spadku jest potężny i niebezpieczny. Dziadek Smedry
zabiera chłopca do tajnej kryjówki, gdzie razem z jego kuzynem Singiem i
krystiną Bastylią przygotowują plan infiltracji Biblioteki Głównej. Oczywiście
nic nie idzie po myśli bohaterów, a spotkanie z Wielkim Okulatorem jest tylko
początkiem przygód, które będą się ciągnąć przez kilka kolejnych tomów.
Bardzo podobał mi się pomysł
na fabułę, w której Bibliotekarze rządzą światem, a cała historia, geografia,
fizyka, którą znamy są jedynie oficjalną wykładnią państwa, które ukrywa
prawdę. Trzeba mieć naprawdę bujną wyobraźnię żeby wymyślić taki koncept. Antropolog
z zamiłowaniem do broni palnej, samoprowadzące się samochody i srebrnowłosy
rycerz-dziewczynka to tylko początek. Zresztą, najlepsze ze wszystkiego były dinozaury!
Na samą myśl o nich, chce mi się śmiać. Więcej Wam nie powiem, bo okrywanie
tego świata to naprawdę ogromna frajda. I mimo, że największy plot twist udało mi
się odgadnąć sporo wcześniej, w ogóle nie wpłynęło to na przyjemność czytania.
Jest to, więc kolejna
powieść, którą czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Kiedy czytałam ją w
tramwaju z miejsca potrafiła mnie tak wciągnąć, że mało brakowało żebym
przegapiła swój przystanek. Któregoś razu po wyjściu z tramwaju, jeszcze na
przystanku doczytywałam rozdział, bo 10 minut, które potrzebuję na dojście do
domu wydawało mi się zbyt długie. Co więcej, szczerze się ubawiłam przy
lekturze! Mało filmów czy książek bawi mnie tak, że śmieję się w głos. A tu,
kilka razy nie udało mi się powstrzymać chichotu! No i jest też walor edukacyjny – myślę, że mało
który dzisiejszy nastolatek jest zaznajomiony z koncepcją platońskiej jaskini.
Po lekturze tej książki, nie będzie to już nic nowego.
Na 100% będę mieć na oku tę
serię i sięgnę po kolejne części. Kiedy pisałam ten tekst tuż po lekturze książki, drugi tom był zapowiadany na skrzydełku okładki. W tej chwili stoi już u mnie na półce i tylko czeka, aż skończę "Wiedźmina"! Mam nadzieję, że Wydawnictwo
IUVI nie porzuci serii po dwóch częściach!
Brandon Sanderson Alcatraz kontra Bibliotekarza. #1 Piasek Raszida, Wydawnictwo IUVI, s.304