Strony

środa, 10 maja 2017

David Lodge "Gorzkie prawdy"


Czytelnicy mojego bloga na pewno nie są zaskoczeni tym, że znowu wpis będzie dotyczył książki wydanej dobrych kilka lat temu. Jeżeli ktoś tu zagląda to z pewnością zauważył, że częściej można przeczytać u mnie o starociach, książkach przed kilku lub kilkunastu lat, niż głośnych autorów i przedpremierowe recenzje. Uważam jednak, że warto pisać o takich zapomnianych książkach, bo wielu z nas ma ich na półkach masę i często brakuje nam motywacji żeby po nie sięgać.

Zgodnie z notką na pierwszej stronie Gorzkie prawdy są powieściową adaptacją dramatu napisanego przez Davida Lodge. Adaptacji dokonał on sam, z czego postanowił się na początek wytłumaczyć. Przedmowę tutaj ominę gdyż niewiele ona wnosi dla polskiego czytelnika w kilkanaście lat od brytyjskiej premiery.

To nie była pierwsza czytana przeze mnie sztuka teatralna przerobiona na powieść. Może niektórzy z Was pamiętają, jak trochę ponad rok temu pisałam o Pajęczynie, prozatorskiej adaptacji dramatu Agathy Christie. Dokładnie tak samo jak poprzednio, nawet bez wstępu autora poznałabym genezę tego utworu. Czterech bohaterów, bardzo ograniczona przestrzeń, właściwie same dialogi i bardzo krótkie, informacyjne opisy. Fabuła jest jednowątkowa i bez zastanowienia da się ją podzielić na dwa akty i epilog.

Akt pierwszy: Adrian Ludlow, niegdyś odnoszący sukcesy pisarz i jego żona Eleanor mieszkają w małym wiejskim domku. Podczas codziennego przeglądu prasy trafiają na wywiad z ich dawnym przyjacielem Samem, przeprowadzony przez znaną z ostrego języka dziennikarkę, Fanny Tarrant. Ni z tego, ni z owego do ich domku wpada Sam i próbuje namówić Adriana na wywiad-odpowiedź, który miałby być zemstą na Fanny. Ostatecznie bohater się zgadza i umawia wywiad, a Sam wyjeżdża do USA.

Akt drugi: Eleonor uważa, że ustalony wywiad jest złym pomysłem więc wychodzi z domu. Adrian z kolei jest chyba dość podekscytowany zbliżającym się spotkaniem, mimo że długo nie daje tego po sobie poznać. W końcu spotka się z dziennikarką i rozmawiają. Trochę o Samie, trochę o nim i trochę o niej. W końcu ktoś powie kilka zdań za dużo, rozchodzą się.
Epilog: Dzień publikacji wywiadu z Adrianem. Przyjeżdża Sam, napięcie rośnie. Ostatecznie wywiad schodzi jednak na drugi plan. Wydarzyło się coś ważnego, media mają inny klikalny temat.

Morał tej powiastki od razu wali nas po twarzy: media kreują świat po swojemu, a my im często bezmyślnie wierzymy. Co prawda dzisiaj coraz mniej ludzi czyta gazety, ale można łatwo sobie zamienić dziennik na internet. Chociaż po 20 latach cały czas aktualne, nie jest to nic odkrywczego.

Tak samo jak przy Pajęczynie mogę stwierdzić, że nie przekonuje mnie przerabianie dramatu na prozę w takiej formie. Niby autor twierdzi, że niektóre sceny rozbudował, cośtam pozmieniał, ale dla mnie nadal jest wyczuwalne to sztuczne przerobienie formy.

Można przeczytać do popołudniowej kawy, ale Waszego życia i postrzegania świata nie zmieni.

David Lodge Gorzkie prawdy, Rebis, s.115