Strony

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Alek Rogoziński "Jak Cię zabić, Kochanie?"


Po raz pierwszy o Alku Rogozińskim usłyszałam na spotkaniu blogerów w Sopocie w 2015 roku. Jakoś wtedy wychodziła jego druga książka Morderstwo na Korfu, a niektórzy z uczestników spotkania znali też jego debiut. Zresztą sam autor pojawił się w Sopocie. Od tego czasu gdzieś tam z boku obserwuję działalność pisarza, który szybko rozkręcił się i stał się ulubieńcem wielu czytelników.

Trochę się wstrzymywałam z sięgnięciem po książki Alka. Szczerze mówiąc nie wiem, dlaczego, chyba wolę takie „prawdziwe”, mroczne kryminały, niż komedie kryminalne. Z drugiej strony jak już sięgam po taką komedię kryminalną właściwie zawsze jestem zadowolona. No, więc kiedy całą czytelniczą część Polski opanowało Do trzech razy śmierć, stwierdziłam, że koniec tego odwlekania, a trochę lżejszej rozrywki będzie mile widziane.

Kasia i Darek są małżeństwem z kilkuletnim stażem. Minął już czas, kiedy nie mogli bez siebie żyć. Najchętniej by się rozwiedli, ale nie mogą, bo wtedy stracą możliwość odziedziczenia ogromnego majątku po kasinej babci. A jak nie oni, to spadek dostanie mała katolicka parafia na amerykańskim wygwizdowie. Żeby dostać pieniądze małżeństwo musi doczekać się potomka. No chyba, że wcześniej jedno z nich umrze. Obydwoje postanawiają, więc podjąć kroki niezbędne do pozbycia się drugiego. I pewnie wszystko poszłoby po myśli jednego, albo drugiego gdyby nie fakt, że do polowania na pieniądze włączyły się amerykańskie zakonnice z zamiłowaniem do broni palnej. Jakby tego było mało, Darek prowadził podejrzane interesy z lokalnym gangsterem, który właśnie teraz postanowił doprowadzić swoje sprawy do końca.

Jak to się dobrze czyta! Cholernie szybko i z uśmiechem na ustach (chociaż bez wybuchów śmiechu, o których czytałam na innych blogach). Na koniec okazuje się, że wszyscy są ze sobą jakoś powiązani, a człowiek kręci z głową z niedowierzaniem, z jakim pomysłem jest to zrobione (najbardziej mi się podobał motyw z harcerką!). Nie do końca przekonały mnie dziwne zakonnice, brakowało mi jakiegoś wyjaśnienia na koniec, kim one właściwie były. Rozumiem jednak ich rolę, bez tego ciężko byłoby tak namieszać w fabule, więc przymykam oko.

Książkę zaczęłam czytać późnym wieczorem i całkowicie odeszła mi ochota na sen. Dobrze, że byłam wtedy sama w domu i rano mogłam spędzić kilka godzin w łóżku czytając nie myśląc o tym, że trzeba zrobić obiad czy wyjść po chleb. Przednia rozrywka, polecam z czystym sercem.


Na koniec zwrócę jeszcze uwagę na coś, o czym chyba nikt nie pisał. O czym w ogóle rzadko ludzie mówią w kontekście książek. Chodzi mi o okładkę. Bo w końcu nie oceniaj książki po okładce. No, ale nie podoba mi się! Nie jestem specem od fotografii, ale naprawdę widzę te malutkie modelinowe buciki i pistolecik, i tą nałożoną w Photoshopie paćkę krwi. Nie dało się tego jakoś zrobić z prawdziwymi przedmiotami? Fajnie, że kolejne książki mają spójną szatę graficzną, ale jednak grafik się nie popisał.

Alek Rogoziński Jak Cię zabić, Kochanie?, Wydawnictwo Filia, s.336

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz