Strony

sobota, 18 października 2014

Jo Nesbø "Karaluchy"


Niby nie powalił mnie Człowiek nietoperz, ale od razu zamówiłam sobie w bibliotece drugą część serii o Harry’m Hole i nie mogłam się doczekać kiedy w końcu trafi w moje ręce. No i w końcu się doczekałam.
            Harry po wydarzeniach z Człowieka nietoperza ponownie rzucił się w objęcia alkoholu. Ponieważ był dobrym śledczym dostał miejsce w biurze, pracuje w regularnych godzinach, a po pracy wypija kilka(naście) piw. Wszyscy znają jego problem, tym bardziej nie rozumie dlaczego to właśnie on zostaje wysłany do Tajlandii, gdzie zamordowano norweskiego ambasadora. Ponieważ znaleziono go w motelu-domu publicznym, Harry ma szybko rozwiązać sprawę, tak aby niewygodne fakty nie przedostały się do mediów.
            Hole szybko zaczyna odkrywać następne niepożądane dla norweskiego rządu fakty czym wywołuje niezadowolenie swoich przełożonych. Okazuje się bowiem, że nikomu nie zależy na rozwiązaniu tej sprawy, a nieudolny i wiecznie pijany Harry miał być tylko przykrywką. Policjant jednak nie odpuszcza i w tajemnicy przed swoimi zwierzchnikami razem ze swoją tajlandzką koleżanką po fachu kontynuują śledztwo. Tragedia, która wydarza się po drodze powoduje, że policjanci są jeszcze bardziej zdeterminowani.
             Ciężko było domyślić się kto jest winny, ponieważ Harry wszystkie fakty łączy w głowie, nikomu o nich nie mówiąc. Obstawiałam wszystkich po kolei (między innymi prawdziwego mordercę), ale z tak ograniczoną widzą i niewielkim materiałem do kojarzenia nie mogłam wytypować jednej osoby. Ostatecznie okazało się, że  była to osoba nam znana, a motyw nie był zbyt wyszukany.
Schemat Karaluchów jest identyczny do tego zastosowanego w Człowieku nietoperzu. Policjanci badają wszystkie ślady, kręcą się w kółko i nagle Harry doznaje olśnienia, wszystko mu się układa i sam domyśla się kto jest zabójcą. Tak samo jak w pierwszej części cyklu, osoba, która zabiła pojawia się na kartach opowieści dość szybko, a po drodze ginie ktoś inny związany ze sprawą. Podobna wydała mi się nawet scena pościgu za zabójcą.
Ostatecznie, tak samo jak Człowiek nietoperz, Karaluchy trzymały mnie na tyle w napięciu, że nie mogłam odłożyć książki bo chciałam wiedzieć co dalej. I mimo, że rozwiązanie sprawy znowu trochę mnie rozczarowało, to Karaluchy podobały mi się już trochę bardziej. Tym razem odczekam trochę zanim stanę w kolejce po kolejną część serii.


Jo Nesbø Karaluchy, Wydawnictwo Dolnośląskie, s.319

4 komentarze:

  1. Hm... ciekawią mnie książki Nesbo, a jeszcze żadnej nie miałam okazji czytać. Trochę jestem zdziwiona tym schematyzmem, który się pojawia w obu książkach, ale uznajmy, że są to pierwsze powieści - może z czasem jest lepiej? W końcu Nesbo ma "rzeszę wyznawców", nie na darmo go kochają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego, że tyle czytelników kocha Nesbo spodziewałam się czegoś naprawdę super i jestem jeszcze bardziej zawiedziona. Ale słyszałam wiele razy, że pierwsze części są najsłabsze, a im dalej tym lepiej, więc jest nadzieja :)

      Usuń
  2. Widzę, że naprawdę w większości kryminałów jest ten sam schemat. Nie tylko Nesbo. Smutne to trochę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu sięgnąć po twórczość Nesbo, bo wydaje się intrygująca, a i zbiera niezłe opinie.

    OdpowiedzUsuń